Kniazia Jaremy Nieporozumienie.

czyli posłowie
Po swej śmierci Wiśniowiecki stał się w kulturze szlacheckiej jednym z największych symboli. Mawiano "Calamitas patriae una lamentio Jeremiae". Jaremy opiewali poeci i kronikarze, i to nie tylko polscy, bo w Europie jego imię stało się sławne wśród Żydów, którzy zwali go nawet drugim Mojżeszem.
Żydowski kronikarz Natan Hannover pisał o nim, że ów był "ostoją w wichurze [...] On to wyruszył ze swym ludem w kierunku ku Litwie, a z nim około 500 obywateli [Żydów], a każdy z żoną i dziećmi. I niósł ich na skrzydłach orlich, aż ich przyprowadził dokąd chcieli. Gdy im groziło niebezpieczeństwo z tyłu, kazał iść przed sobą, a gdy groziło z przodu, wówczas on maszerował przed nimi, jako tarcza i puklerz, a oni za nim kładli się obozem."
Występował w szeregu dziełek literackich. Za życia dorobił się trzech panegiryków biograficznych. Fala głoszenia jego chwały trwała w szczególności za panowania jego syna Michała Korybuta, który tron zawdzięczał w największym stopniu sławie ojca.

Mimo tej legendy postać Kniazia Jaremy wydaję się być do dziś nie do końca znana i zbadana. Nie sposób dziś ustalić ni miejsca, ni dokładnej daty jego narodzin. Brak po nim jakichkolwiek pamiątek materialnych, z wyjątkiem listów, a i tych niewiele. Brak jakichkolwiek w 100% pewnych źródeł potwierdzających jego wygląd. A co najistotniejsze nie można ustalić co naprawdę było przyczyną jego śmierci i gdzie znajdują się jego zwłoki. Co do tego ostatniego to wiemy jedynie, że w 1653 roku zdeponowano je na Świętym Krzyżu. Stopniowo znikają też miejsca związane nieodzownie z Wiśniowieckim. Łubnie zrównało z ziemią powstanie kozackie, tymczasowa rezydencja udostępniona mu przez Zamoyskich rozpadła się w XIX wieku.
Jakaś ponad materialna siła sprawia, że stopniowo znikają wszelkie materialne znaki jego bytności.
Jedne z ostatnich przeminęły w latach 1939-1950. Pierwsza łupem tej siły stała się tablica na Świętym Krzyżu fundowana przez Michała Korybuta, która zawierała kiedyś cytowany przeze mnie już wielokrotnie tekst. Zniszczyła się, najprawdopodobniej, bo Tomkiewicz twierdzi, że nie było jej już w XIX wieku, podczas niemieckiego nalotu, 6.IX.1939, na więzienie mieszczące się w tym samym budynku co opactwo. W lutym 1944 roku dopełniła się agonia kościoła Świętego Michała Archanioła w Wiśniowcu, fundowanego przez Jeremiego w 1645 roku. Spaliła go wraz ze zwłokami swych ofiar banda UPA, uprzednio brutalnie mordując niedobitki zakonników i Polaków, którzy próbowali skryć się w murach zabytkowego klasztoru. Resztki kościoła rozebrano w 1950 roku.
Na dodatek nie dorobił się Jarema zni w epoce, ani obecnie, pogrzebu, z prawdziwego zdarzenia i godnego osoby senatora Rzeczpospolitej.

Niektórzy chcą to przypisywać klątwie którą miała rzucić jego matka fundując monaster mharski, a która spaść miała na jej syna i jego potomków, po zmianie w 1632 roku obrządku na rzymski. Brzmieć ona miała tak:
"a ktoby tę fundację w przyszłości naruszać i kasować miał, albo na starożytną błahoczestywą wschodnią prawosławną wiarę następował i odmieniał - tedy niech będzie nad nim klątwa!". "a ktoby tę fundację w przyszłości naruszać i kasować miał, albo na starożytną błahoczestywą wschodnią prawosławną wiarę następował i odmieniał - tedy niech będzie nad nim klątwa!".
Jednak coraz więcej źródeł zaprzecza istnieniu jakiejkolwiek klątwy...

Pierwsze historiograficzne próby ''rozliczenia'' Jaremy Wiśniowieckiego przyniósł dopiero XIX wiek. Po raz pierwszy pojawił się w szkicach Ludwika Kubali, które zafascynowały Sienkiewicza do tego stopnia, że postanowił oprzeć się na nich pisząc Trylogię. Zafascynował go też Jarema, którego wiernie odrysował ze szkiców Kubali, wbrew obiegowej opinii nie idealizując go, lecz stwarzając silne i skrajne porównanie w postaci, równie wiernie odmalowanego, Chmielnickiego. U Sienkiewicza Wiśniowiecki jest, w pewnym sensie, sobą - pełnym sprzeczności i rozdartym między wieloma wyborami człowiekiem.
Trudno ocenić, czy Sienkiewicz zrobił w ten sposób Jaremie przysługę, czy krzywdę. Jednak dopiero po publikacji "Ogniem i mieczem" rozpoczęły się zewsząd ataki na Wiśniowieckiego. Szczególnie dopingowane przez krytyków Sienkiewicza. Dla uczniów szkół i czytelników "Trylogii" stało się na wiele lat pewnikiem, że Sienkiewicz wyidealizował znacznie swych bohaterów, a w szczególności "kniazia Jeremiego Wiśniowieckiego". Zresztą po dziś dzień mówienie w ten sposób o Sienkiewiczu jest wielu nauczycielom w smak, a opracowania skrzętnie te opinie powtarzają.

Pierwszą monografię na temat Jaremy stworzył Władysław Tomkiewicz, docierając do wielu nieznanych dokumentów i prywatnych bibliotek na wschodzie. Do jego największych osiągnięć należy odkrycie XVIII wiecznego odpisu testamentu Wiśniowieckiego. Monografia ta stanowi bezcenne źródło w obliczu utraty, w ciągu ostatniej wojny, większości archiwów wymienionych w bibliografii. Praca została wydana w Warszawie w 1933 roku, do tej pory nie doczekała się wznowienia...

Na drugą monografię czekać przyszło, aż do 1984 roku. Stworzył ją, wtedy, szef Katedry Kryminalistyki Uniwersytetu Śląskiego, inicjator i uczestnik badań domniemanych zwłok Wiśniowieckich - Jan Widacki. Nieco krótsza od dzieła Tomkiewicza monografia poszła w innym kierunku. Otrzymała bowiem bardzo ciekawą i niemal literacką formę, naszpikowaną cytatami z poezji i literatury oraz dygresjami z historii rodu. Do głównych zasług Widackiego należy obalenie zarzutu Stadnickiego o rzekomej uzurpacji tytułu książęcego przez Wiśniowieckiego i zakwestionowanie, wątpliwej od samego jej początku, tezy o tym, że zwłoki w centrum krypty Oleśnickich to pewne zwłoki Jaremy. Książka dorobiła się trzech wydań, ostatniego nakładem Wydawnictwa Literackiego (Kraków 1997). Przyczyniła się w dużym stopniu do popularyzacji postaci Księcia Jeremiego.

Trzecia monografia może stać się przełomem. Powstawała ona na przez kilka lat, by zostać ukończoną w 2001 roku, notabene w 350 rocznicę zgonu Księcia. Jest pierwszą napisaną przez Ukraińca - Jurija Rudnickiego, dziennikarza z Połtawy. Jest ona próbą zrewidowania poglądów na temat Jaremy i próbą rozrachunku z mitami narosłymi wokół niego przez lata na Ukrainie. Na ile udaną okaże się, gdy ukaże się drukiem, a pozostaje pytanie czy kiedyś doczeka się wydania polskiego? Na razie, jako próbka poglądów autora, mogą służyć jego dwa artykuły publikowane na stronie "Jeremi Wiśniowiecki: próba rehabilitacji" i "Czy Jarema Wiśniowiecki powróci?".

Wokół osoby Jaremy narosło, w ostatnim pięcdziesięcioleciu, wiele mitów i kłamstw. Takim mitem jest piosenka pana Jacka Kaczmarskiego (której treści podobnie jak treści kilku innych jego piosenek nie należy traktować poważnie). Podobnie jest z filmem "Ogniem i Mieczem", z tym, że ta "superprodukcja" nie jest adaptacją ani książki Sienkiewicza, ani historii. Jeśli już to korzysta z niektórych wątków tej pierwszej.
Opluwany jest też Jeremi przez historyków pokroju Pawła Jasienicy. Ten ostatni nie darzy go zbytnią sympatią i w wielu kwestiach pomija. Przypisuje mu wyimaginowane intencje. Widzi w nim wroga ugody.

Ja uważam, że Jeremi był, że tak go określę XVII - wiecznym ministrem Beckiem - on chciał pokoju, ale "nie za wszelką cenę". Jednak zapewne kolejne pokolenia będą go głównie kojarzyły ze słowami z filmu "Ogniem i Mieczem" - "Mordować ich tak, żeby czuli że umierają"...

Podkreślam tu, że treść tego serwisu jest jedynie subiektywną próbą przybliżenia fascynującej biografii Jeremiego "Jaremy" Wiśniowieckiego. Nie może ona, i nie ma na celu, w żaden sposób zastąpić lektury szerszych opracowań.

Jakub Pączek


© Jakub Pączek

Dlaczego o nim jest ta strona - moja ocena jego postaci.
Krótka historia rodu Wiśniowieckich oraz jego rodowód i herb.
Pełna lista tytułów i urzędów Jeremiego.
Dzieciństwo i lata od 1612 do 1632.
Smoleńsk, Ochmatów i lata 1632-1647.
Powstanie Chmielnickiego, Konstantynów, Piławce (1648).
Zbaraż i Zborów (1649).
Beresteczko i śmierć (1650-1651).
Historia jego pochówku.
Syn większy od ojca - życiorys syna Jeremiego - Michała Korybuta Króla Polski.
Artykuł pt."Kniazia Jaremy Nieporozumienie".
strona główna